Soda oczyszczona...
Znamy się praktycznie od zawsze. Mieszkamy na tym samym piętrze, mijamy czasami kilka razy dziennie. Zawsze zadbana, uśmiechnięta, ciepły głos, mowa ciała. Od młodego chłopaka patrzyłem i podziwiałem Twoje wdzieki. Patrzyłem jak się poruszasz, jak się uśmiechasz, zastanawialem jak smakujesz.....Teraz ja mam 40ści kilka lat, Ty dużo więcej ale z kobiecości nie utraciłaś ani odrobiny....tak samo zadbana, uśmiechnięta, ciepła, spojrzenie z płomieniami...
Dzień jak każdy inny, godzina 9ta rano, z racji mojej pracy jeszcze leżę i delikatnie podsypiam....oczy otwierają się szerzej na dźwięk pukania do drzwi. Jako, że zawsze sypiam nago w pośpiechu sięgam do szafy i narzucam na siebie szlafrok niedbale go wiążąc. Nawet nie spoglądam w wizjer bo wiem, ze to ktoś z piętra. Otwieram drzwi i ...i Jesteś, jak co dzień delikatnie się uśmiechasz, patrzysz tak ciepło oczami i zniewalającym głosem - zawsze taki niski i wywołujący dreszcz- pytasz czy nie mam czasem na zbyciu sody. w zdumieniu rejestruję cały obraz Ciebie, uśmiech, splecione ręce, delikatna kloszowa sukienka przed kolana w kolorze żółtym na cienkich ramiączkach, delikatna różowa kreska wokół ust, nikły niebieski cień na powiekach, srebrne duże pierścionki na palcach....Zapraszam cię do kuchni z nadzieją, że będę mógł pomóc. Przykucam przy dolnej szafce bo tam przechowuję wszelkie produkty, kątem oka w trakcie poszukiwań dostrzegam dojrzałe zadbane stopy, jaskrawy czerwony lakier na paznokciach...rzucam mimowolni by uchronić się od wzrastającej szybkości krwi: może to trochę potrwać...słyszę jak ciepło odpowiadasz, że nie ma pośpiechu....szukając prawie szczerze potrzebnej sody cały czas ją dłonią odpycham wewnątrz szafki...ciągle mój wzrok z braku skupienia ucieka w kierunku Twojej osoby, podziwiam zadbane stopy, paznokcie, wydepilowane golenie, delikatnie przymarszczone czasem kolana....nawet nie zauważyłem, że kucając zsunął mi się szlafrok z uda odsłaniając praktycznie całą moją nogę, ułożony materiał szlafroka tak się ułożył, że pokarał mnie paskiem przewiązanym, który jednym końcem opadł miedzy moje uda i w czasie gdy się poruszałem on pocierał moją męskość....ale nie poprawiam szlafroka, za to widzę jak prawą stopę wysuwasz z klapka i delikatnie zaczynasz nią pocierać lewą stopę, piętę, łydkę.....drżącym głosem mówię nie mogę coś znaleźć, jeszcze chwila....gdy to wypowiadam podnoszę głowę i teraz już wiem....pod tą żółtą sukienką nie masz nic....cudownie pod materiałem na którego miejscu chciałbym być - rysyją się nabrzmiałe lekko sutki, które co raz unoszą się w twoim przyśpieszonym oddechu, patrzę na twoje szklące oczy i lekko przygryzioną wargę...nie mam pojęcia jak długo to trwa bo nawet nie zauważyłem jak twoja stopa niepostrzeżenie ociera się o moje okryte kolano....sprawdź mi proszę w internecie jak dziś jeździ 10tka bo chciałam jechać do śródmieścia-wyszeptałaś....już wiem, że pójdę teraz do pokoju, ty za mną....
Rozłożone łóżko, pościel niedbale porzurzucana, biurko tuż przy łóżku a na nim laptop...ten laptop posiadający wiedzę o rozkładzie jazdy...usiadłem na łóżku, czuję jak usiadłaś blisko obok mnie, jak ugina się materac, kątem oka widzę jak zarzuciłaś nogę na noge podciągając wyżej sukienkę i odsłaniając blade i okraszone celulitem uda...machanie założonej nogi na nogę nie pomaga mi, wiem, czuję to jak bardzo jestem już w innym wymiarze, jak krew pędzi niczym strumienie górskie, rytmiczne pulsowanie mojego rycerza....lekko pochylasz się w moim kierunku żeby móc spojrzeć w laptopa....czuję twój oddech, widzę rumieńce delikatne na twoich policzkachtak pochylona w moim kierunku prawą dłoń oparłaś na moim udzie....czuję, że to teraz dłonią odsłaniasz mi szlafrok....nie jestem już w stanie ukryć podniecenia, lekkim wzdechnięciem bez słów krzyczę niech tak będzie....jest upragniony rozkład jazdy na ekranie, pochylasz się jeszcze bardziej i czuje jak piersią ocierasz się o moje ramię....twoja dłoń wsparta na moim udzie wędruje niżej, zaraz wiem, że będziesz bardzo blisko....nawet nie zdążyłem tak pomyśleć....czuję jak połyłaś palce na moim pulsującym penisie....podskakując trąca twoje palce...cały drżę i zastanawiam się co zaraz będzie, co dalej uczynisz by wyzowlić uwieziąną od lat fantazję.....już cię nie bawi jak mój penis uderzał w twoje palce, czuję jak całą dłoń wsuwasz pod naprężonego penisa i zamykasz w dłoni moje nabrzmiałe jądra....to jest ta chwila...wstaję z łózka bo czuję, wiem, że zaraz trysnę z podniecenia....stoję do ciebie przodem i w zamiarzę chcę iść do kuchni poszukać sody....wyczuwasz moje plany ale jesteś szybsza...rozwiązujesz mi pasek szlafroka, rozchyla się wiatrem podniecenia na boki....jest piękny i taki mięsisty- wyszeptałaś....już nie pójdę do kuchni, zatrzymałaś mnie, trzymasz moje przyrodzenie prawą dłonią a lewą mocno i intensywnie masujesz moje przepełnione zbiorniczki....czuję każdy dotyk, opatrzone bruzdami czasu dłonie mocno uciskają, czuję chłód metalu pierścionków, czuję na podbrzuszu jak szybko oddychasz gorącym powietrzem...zsunęłaś napletek, palec wskazujący prawej dłoni zanurzyłaś w ustach, wyciągnęłaś z dużą dozą sliny i delikatnie posmarowałaś bordową główkę zataczając kółeczka wokół wekścia do penisa....cały czas patrzysz i obserwujesz czy zaraz się spuszczę, czy chcę mocniej....poddaję się....zrzucam szlafrok...zbliżyłem się do Ciebie...penisem ocieram się o twoją szyję...położyłas mi dłonie na pośladkach i ugniatasz je...zsuwam ci ramiączka sukienki, nie patrzysz już na mnie jak byś się wstydziła.....zsuwam sukienkę na dojrzały brzuszek....odsłaniają się piersi ozdobione zmarszczkami....nie są duże, są idealne, pasujące do męskiej dłoni...ale nie dotykam ich....klękam przed tobą i delikatnymi muśnieciami języka ślinię twoje sutki....twarde i sterczące, bardzo brązowe i wyraźnie odznaczające się, najpierw ślinię ich szczyty, każdy z osobna i bardzo dokładnie, potem zaczynam zataczać kółeczka wokół nich- każde kółeczko to twój szybszy oddech i unoszenie głowy w górę....nie czekam i zaczynam je ssać....jak mały głodny dzieciak czekający kiedy mam go nakarmi....ssam łapczywie i wsłuchuję się w twoje reakcje, nie za mocno....próbuję przygryzać delikatnie i podoba ci się...twoje dłonie już na moim karku i ramionach, lekkie rysowanie paznokciami to znak dla mnie....tak chcesz....teraz dopiero obejmuje twoje piersi dłonią....unoszę je ku górze by mieć idealny dostęp do ich lizania, ssania, kąsania, słuchania jak reagujesz......trysnąłem- wycedziłem przez jezyk....to nic....wyszeptałaś....pomimo niekontrolowanego orgazmu czuje jak krew wzbiera w każdej żyłe na moim penisie, jak mięśnie Kegla zaciskają się i rozluźniają w szaleńczym podnieceniu....oduwam twarz od twoich mokrych, twardych i zaróżowionych od pieszczot sutek....kładę ci dłonie na ramionach i delikatnie popycham do tyłu...podsuwasz się całym ciałem w głąb łóżka, układasz pod głową ręce....masz zwarte uda odchylone lekko na bok...wiem, że czekasz....kładę dłonie na twoich kolanach i delikatnie je rozchylam, bronisz się, wstydzisz się...po kilku sekundach ulegasz.....teraz patrzę jak cudowna droga mnie czeka....chwytam oburącz twoją lewą nogę za stopę...ssam każdy palec z osobna...czuję jak mięśnie i skóra rozluźniają się....gładzę dłońmi twojstopę, goleń, masuję łydkę, delikatnie palcami muskam pod zgięciem kolana, gładzę bardzo gorące udo, mokre....już wiem, że pierwszy strumień pojawił się też u ciebie...cały czas ustami zwiedzam każdy milimetr twoje ciepłej, lekko szorstkiej skóry, idealnie wydepilowanej....mam zamknięte oczy, chcę widzieć smakiem i wyobraźnią....docieram ustami do ud...są takie drżące....składam ciepłe oddechy na nich i czuję jak drży twoje ciało....wiem, że jestem już blisko tego miejsca....ten zapach, te skurcze mocniejsze i częstsze...wracam znów w dół...to samo druga noga...ten sam smak, te same dreszcze, ten sam oddech w strefie gdzie już jest bardzo blisko...teraz zbliżam usta i oddycham wprost na twój kwiat, nie dotykam go, już patrzę...widzę jak kołyszesz biodrami na znak zniecierpliwienia....dostrzegłem, że rąk już nie masz pod głową....widzę jak dłońmi pieścisz swoje piersi....odchylona głowa do tyłu, przechylona w lewo....mocno je masujesz, chwytasz palcami za sutki i mocno je ciągniesz w górę....tak...teraz.....wysuwam do granic możliwości język, dotykam płatków twojego cudnego kwiatu....pierwsze zetknięcie skutkuje podrygiem całego twojego ciała....zaczynam przesuwać język między szklistymi od śluzu płatkami twojego kwiatuszka....powoli i dokładnie w górę i w dół....każda śliska pieszczota zarównoa w górnej jak i w dolnej części kończy się wygięciem twojego ciała w okolicy bioder w górę i cichym stęknięciem....w miarę delektowania się smakiem twoich sfałdowanych płatków kwiat powoli się otwiera....jak roślina która czeka na ofiarę by ją zamknąć w środku...już teraz mam możliwość i delikatnie wciskam mój gorący język do środka....dłonie podłożyłem pod twoje pośladki i mocnym masowaniem poznaję skórę....czas poszukać....
Przesuwam językiem po mokrych płatkach w górę....teraz chcę, pragnę znaleźć ujście rozkosznego strumienia....w zamyśle mam latarnię, która wraz z pieszczotami będzie zmieniać kolor światła....czuję pod językiem...jest....perełka....czym bardziej ją pocieram koniuszkiem języka tym jest bardziej nabrzmiała....całymi ustami przyssałem się do górnej części płatków...pod językiem czuję, liżę, ssam twoją łechtaczkę.....wiem, że to ona bo teraz już głowę masz odchyloną do tyłu cały czas, napięte biodra i uniesione ku górze...już nie stękasz co jakiś czas....teraz to ciągłe pojękiwanie przerywane łapaniem powietrza....trzymając pośladki dłońmi czuję jak się kurczą i rozluźniają....odklejam usta od wejścia do jaksini rozkosznej....widzę jak bramy słodkie odsłoniły strażnika wejścia....jest czerwony i pulsuje przywołując mnie....nie pytam cię....klękam z szeroko rozwartymi kolanami między twoimi udami rozrzuconymi bezwiednie na boki....ujmuje dłońmi twoje stopy...opieram je o swoje piersi......tak wsparta czekasz.....nie muszę wilżyć i ślinić penisa....dwoma palcami prawej dłoni zbieram płyn który spływa lekko z ciebie.....smaruję główkę i twardy trzon....obejmuję prawą dłonią penisa poniżej twardej włóczni....zbliżam główkę do płatków....przesuwam główką pomiędzy płatkami, niecierpliwisz się....wbijasz mi paznokcie w uda i wręcz z nakazem z podniesionym głosem mówisz Wejdź.... jeszcze tylko chwila....lubię patrzeć i widzę....główka chowa się powoli w tobie...widzę jak płatki kwiatu powoli otulają i pochłaniają mojego penisa....zatrzymuję się na chwilę....chcę tak pobyć chwilę ale nie jestem w stanie....już nie chcę czekać i być delikatny....ruchem bioder powoduję to, ze cały zanurzam się w tobie....przyjmujesz mnie głośnym jękiem...już jestem w tobie...pochylam się nad tobą i czuję jak twoje nogi poszukały oparcia na moich ramionach....poruszam się najpierw powoli ale rytmicznie do przodu i w tył.....moje pełne jądra obijają się i uderzają z głośnym plaskaniem o twoj odbyt....jest ciasno, mokro i cudownie....liżę namiętnie twoje ucho, ślinię szyję i całą twarz....wbijasz mi paznokcie w plecy, jęczysz tak jakbym cię krzywdził a zarazem nie chcesz bym przestał.....wzbiera we mnie ogień...prostuję się...prawie wyprostowane twoje nogi opierają się o moje ramiona.....trzymam cię za kolana i rytmicznie uderzam całym sobą...tak żebyś poczuła i prosiła bym przestał....teraz mogę dłońmi dopaść twoje piersi....pieszczę je tak samo mocno jak ty to robiłaś gdy cię lizałem....zgniatam ci sutki....ssam dużego palca od twojej nogi....jądra obijają twój odbyt....nie wiem skąd wiesz, że zaraz się spuszczę....ale dłoń opierasz mi na klatce piersiowej na znak zatrzymania....jestem w tobie...tak trwam....otwierasz oczy, patrzysz na mnie...i drżącym głosem szeptasz: moja rozkoszna dolina ma dwie jaskinie.... bez wahania i zbędnych słów wychodzę z ciebie....mój penis ocieka twoim sluzem....klękasz przede mną....podpierasz się ramionach....twój odbyt jest cały mokry od śluzu z jaksini bliźniaczej....wygląda jakby oddychał....napręża się i chowa do środka.....nie wiem czy cię zaboli ale wiem ze nie zrobię nic czego nie zechcesz....w pamieci mam żel do zabawek których używam...jest zawsze bardzo blisko mnie więc sięgam po niego i dużą dawkę wylewam na lewą dłoń....dokładnie opatulam główkę a to co zostało nakładam na brązowe spełnienie....dla pewności chcę sprawdzić jak jest ciasno i jak zareagujesz....najpierw palec...potem już dwa i w końcu trzy złączone....jedyna twoja reakcja to rozkaz słowny: wciśnij mi tam swojego mięsistego kutasa.... nie ociągam się....chwytam w dłoń rzeczonego kutasa....opieram główkę i całym ciałem napieram by wejść.....słyszę jak mówi: co dziennie mam tam coś, tak lubię, tak chcę....już .....teraz.... nie ma odwrotu....główka chowa się w pierścieniu ciasnego odbytu....potem cały trzon....do momentu jak opieram się jądrami.....w tym stanie widzę jak podparta na ramionach marszczysz dłońmi prześcieradło....unosisz biodra i pośladki do góry żebym był bardzo głęboko....trzymam cię za biodra i czasem dam ci klapsa....jest bardzo ciasno ale żel robi swoje.....już razem jęczymy....jakby wiedząc, że zaraz moja gorąca sperma zaleje ją po same brzegi zacisnęła pośladki....i nie wiem jak to zrobiła, że w momecie spełnienia udało się jej w dłoń uchwycić moje jądra.....spuszczałem się i krzyczałem jak opętany....ona piszczała jak młoda kobieta gdy rodzi.....konwulsje targały naszymi ciałami...wzajemne jęki...oddechy....
Wysunąłem się powoli...chciałem poczuć jak pierścień uwalnia mojego kutasa.....oprawiła to głośnym jękiem i opadła całą sobą na łózko....położyłem się bardzo blisko niej, przylgnąłem całym ciałem....całowałem ramiona, szyję, uszy....gładziłem po plecach, lędźwiach, pośladkach....spletliśmy się ciałami, ramionami, nogami....pocałowała mnie w usta....
Po długiej chwili powiedziałaś: idę do sklepu po sodę....jutro wpadnę po cukier...........